Jesień to okres łowienia największych ryb. Jeszcze wczoraj marzyłem o holu pięknego szczupaka – teraz wszyscy przecież wrzucają z nimi zdjęcia na portale społecznościowe. Widać nieźle biorą, ale ja nie lubię być jak wszyscy. Więc poszedłem na okonie.
Niestety, okres przebywania pasiastych osobników na płytszych wodach dobiegł końca i trzeba ich już szukać na kilkumetrowej głębi. Najłatwiej dobrać się do nich w tej sytuacji spinningując z łodzi. Ta, z różnych względów, nie zawsze jest jednak w naszym zasięgu. No, i co w tej sytuacji zrobić? Przede wszystkim, nie należy bezradnie rozkładać rąk. Wielu wędkarzy odpuszcza sobie ten gatunek sądząc, że łowienie go z brzegu jest, o tej porze roku, niewarte zachodu. Wystarczy jednak odpowiednio dobrany sprzęt, trochę cierpliwości i odrobinę umiejętności czytania wody, by zapewnić sobie sporo dobrej zabawy. Gwarantuję.
Duży akwen – boczny trok lub sbirulino
Wszystko tak naprawdę kręci się wokół zlokalizowania podwodnych skosów (uskoków) – to na nich najczęściej ustawiają się stada okoni, bo najłatwiej im wtedy zaatakować przemieszczającą się po wierzchu drobnicę. Na dużych akwenach takich miejsc na ogół należy szukać w odległości zbyt dużej, by posłać tam przynętę w tradycyjny sposób. Stąd najlepszym rozwiązaniem będzie boczny trok lub pływak o nazwie sbirulino, którego funkcjonalność cenię sobie ponad wszystko. Z pomocą pierwszej techniki obłowimy dno niewielkimi, gumowymi imitacjami rybek czy robaków. Druga – świetnie sprawdza się w przypadku posyłania na duże odległości niewielkich, okoniowych woblerów.
Mały akwen – tradycyjnie
Na niewielkich stawach i oczkach wodnych, preferuję raczej tradycyjną taktykę łowienia. Tutaj, uskok dna występuje rzadko, a jeśli już – zlokalizowany jest na niewielkim dystansie, praktycznie kilka metrów od brzegu. w takiej konfiguracji okoni szukam najczęściej w okolicach roślinność wynurzonej, czyli trzciny i grążeli.
W ruch idzie wszystko począwszy od obrotówek, przez paproszki i imitacje rybek, a na niewielkich woblerach kończąc. Zaletą tej techniki jest to, że z przynętą łączy nas tylko jednolity kawałek żyłki, co przekłada się na lepsze czucie podczas brania. Wadą jest natomiast zasięg rzutu, nawet na malutkim zbiorniku warto móc czasem posłać przynętę na większą odległość. Cóż, jak zwykle coś za coś…
Przynęty
Zapas różnorodnych przynęt to podstawa efektywnego łowienia okoni. Wbrew pozorom, są to ryby wybredne, co zauważa się już u osobników w rozmiarze 15+. Często wypluwają przynętę, jeśli tylko coś im się nie spodoba. Atakują intuicyjnie, jednak potrafią w porę się opamiętać. Paleta wszelakich wzorów i kolorów musi na dobre zagościć w naszym pudełku, aby wpasować się w aktualne gusta garbusów. Aby móc je systematycznie łowić.
Małe, 5-centymetrowe gumy Hitman to jeden z moich pewniaków. Niezbyt pękaty brzuch, w połączeniu z intensywnie pracującym ogonkiem, czynią tę przynętę wręcz idealną do łowienia z opadu. Natomiast w toni, lepiej sprawdza się 6-centymetrowy Bandit, który kolebiąc się na boki, świetnie imituje osłabioną po ataku rybkę.
Woblery – to co najlepsze, czyli Salmo – pływające Hornety w rozmiarze 3,5 i 4 cm, a także niewielkie, pływające wersje Tiny wybornie nadają się do łowienia z użyciem sbirulino. Dzięki określonej wyporności, można w tej konfiguracji zestawu prowadzić je nad dnem, bez obawy o złapanie zaczepu. Z kolei, gama dostępnych wersji kolorystycznych u niejednego wywoła zawrót głowy. Z obrotówek, sugeruję wybrać szybko tonącą Velticę w rozmiarze 1 i 2 oraz Carinę w rozmiarze 2, którą, co ważne, oddamy bardzo dalekie rzuty bez stosowania dodatkowego obciążenia. Wersja De Luxe z wielobarwnym chwostem potrafi zrobić prawdziwą furorę, gdy tylko trafimy na stado.
Sprzęt
Do połowu okoni z brzegu, używam jednego z dwóch wędzisk. Są to kije: Specialist Pro Stream (2.45 m 5-25 g) oraz Viper SL X-Fine 10 (2,60 m 2-10 g).
Pierwsza wędka świetnie spisuje się w przypadku łowienia metodą bocznego troka oraz z użyciem sbirulino. Nie jest zbyt długa, to fakt, ale nadrabia świetnym czuciem i stonowaną - jak na deklarowane „Fast” - akcją. Pozwala mi ona korzystać z cięższych zestawów, oddawać dalekie rzuty i, co najważniejsze, bardzo szybko wyczuć nawet delikatne branie. Przy tym, korzystam z niej w przypadku lekkiego spinningu szczupakowego. Jeszcze w tym roku postaram się napisać parę słów o tym przyjemnym kiju.
Viper X-Fine 10 to z kolei klasyczna wędka okoniowa, wyposażona w wklejaną szczytówkę i dysponująca sporym zapasem mocy. To właśnie ów zapas cenię sobie najbardziej, gdyż pozwala podjąć siłowy hol szczupaków czy sandaczy podpiętych jako przyłów. A przy tym, daje stosunkowo dobre czucie, ładnie przenosząc drgania na rękojeść. Rewelacyjnie sprawdza się podczas łowienia z opadu z użyciem paprochów i niewielkich imitacji ryb, na główkach jigowych do 6 gramów. Wybrałem go przede wszystkim ze względu na niską cenę, ale zaskoczył mnie pozytywnie świetnymi właściwościami.
Wspomniany kołowrotek to Manta II Drop Shot, w wersji FD1020i - lekka, zgrabna i diabelsko mocna maszynka. Co cenię w niej najbardziej? Chyba w pierwszej kolejności wymieniłbym równy nawój żyłki (koniecznie żyłki, ponieważ plecionki odpuszczam sobie już od pierwszych przymrozków). Dobrze ułożone zwoje znacząco wpływają na odległość rzutu. W drugiej kolejności, cenię jej efektowny wygląd. Taki to już ze mnie gadżeciarz. Co jeszcze rzec mogę? Istotną rolę, w kołowrotku do połowu okoni, odgrywa precyzyjny hamulec. W Mancie działa on jak należy, a przy tym ma wygodne, duże pokrętło, więc łatwo regulować go na bieżąco, nawet zmarzniętymi dłońmi. Zimą, okazuje się to niezwykle istotną cechą.
O czym pamiętać?
Wybierając się nad wodę o tej porze roku, niezależnie od tego, czy nastawiamy się na okonie, szczupaki czy sandacze, warto przede wszystkim wziąć pod uwagę czystość wody w łowisku. W większości zbiorników jest ona klarowna, więc tam łatwo spłoszyć lub zniechęcić rybę do zaatakowania przynęty poprzez niedbale stworzony zestaw. Fluorocarbon to podstawa – staje się niewidzialny w zestawie. Bez niewidzialnego w wodzie przyponu możemy na ogół pożegnać się z dobrymi wynikami.
Poza tym klasycznie: odpowiednie ubranie, aby zbyt szybko nie wrócić znad wody, czyli komplet odzieży termicznej pierwszej i drugiej warstwy oraz dobra, nieprzemakalna kurtka i spodnie. Powinno to pomóc nam przetrwać każdą jesienną niepogodę.
Sugeruję, aby zawsze mierzyć raczej siły na zamiary, niż odwrotnie. Większe okonie o tej porze roku bywają naprawdę chimeryczne i potrafią żerować intensywnie tylko przez ułamek dnia. Skupmy się raczej na tych małych i średnich osobnikach, a duże traktujmy jako uśmiech losu – to gwarancja dobrej zabawy, a przecież o to w tym wszystkim chodzi.
Paweł Karwowski
Najwyższej jakości żyłka fluorocarbonowa produkowana dla Dragona w Japonii. Przeznaczona na przypony muchowe, przypony strzałowe oraz przypony spinningowe, zarówno te zabezpieczające przynętę przed obcięciem przez szczupaki, jak i te, które stosowane są przy łowieniu sandaczy czy pstrągów na plecionki z Dyneemy. Kolor: przeźroczysty, szpula: 20 metrów. Dostępna w zakresie średnic 0,12 mm - 0,74 mm.