Nie przeszło mi nawet przez myśl, że tak krótki spinning może zdać egzamin podczas łowienia pstrągów w niewielkiej, bystrej rzece. A jednak – ten nieco ponad dwumetrowy kij, przez dwa dni nieustannie zaskakiwał mnie swą lekkością, kompatybilnością i ponadprzeciętną mocą. Ta historia ma jednak swój początek i koniec, stąd pozwolę sobie zacząć i skończyć ją tak, jak należy.
Środek słonecznego dnia. Po długiej podróży docieram do Bydgoszczy. To dopiero połowa przewidzianej trasy – dziś musimy przemierzyć jeszcze 200 kilometrów, by dotrzeć nad piękny, pstrągowy odcinek rzeki Łupawy w okolicach Słupska. Mój bagaż nie jest duży – zabrałem swojego Nano Lite XT80C w wersji 2,45 m c.w. 3-14 g, który choć nie grzeszy szybkością, nadrabia tak cenioną przeze mnie kulturą pracy. Gdy jednak, tuż po przywitaniu, Waldek proponuje mi praktyczne zapoznanie się ze spinningiem Dragon Nano Force, zwykła ludzka ciekawość każe mi na moment wyrzec się dotychczasowych nawyków.