Testerzy relacjonują

Nano Force – moc w szczegółach i całości - Element podwójnego zaskoczenia

SPIS TREŚCI

 

Spinning idealnie nadaje się do łowienia podczas brodzenia.Element podwójnego zaskoczenia

Pierwszy dzień łowienia. Dolina Łupawy o świcie wita nas przymrozkiem. Malownicze krajobrazy tej niewielkiej rzeczki sprawiają, że mimo fizycznego wyczerpania wracają mi siły. Niezliczona ilość skarp, na których rzeka przez wieki wytyczała swój bieg podczas wezbrań; zwalone do wody spróchniałe drzewa, liczące sobie grube dziesiątki lat uzmysławiają nam, że to jest jedno z tych miejsc, w których natura nie została skażona niszczycielską działalnością człowieka; wymyte głębokie rynny i narzucone piaszczyste muldy – Łupawa co rusz zmienia swój charakter udowadniając, że jej żywioł jest nieprzewidywalny. Od pierwszego wejrzenia zakochuję się w tej rzece, nie mogąc doczekać się zarzucenia wędki i oczywiście pierwszego podebranego pstrąga.

Jest krótki, co niezmiernie ułatwia podebranie ryby ręką lub krótkim (tzw. pstrągowym) podbierakiem.

O wschodzie słońca, gdy tylko pierwsze promienie pozwalają dostrzec wszystko dokładnie, zaczynamy ostateczne przygotowania do łowienia. Zakładamy wodery, dwukrotnie sprawdzamy nasz ekwipunek by upewnić się, że niczego nie zapomnieliśmy, a następnie zabieramy się za montowanie wędek. Z bagażnika Waldek wyciąga spinning i wręcza mi ją z uśmiechem. Z początku stoję jak wryty, a moja twarz wyraża co najmniej 3 rodzaje emocji: zmieszanie, zdziwienie i lekką irytację - złożony w pół kij ledwie sięga mi do pasa. Poważnie mam tym łowić? Przecież ten kij ma ledwie z dwa metry… Jak taki patyk ma sprawdzić się na rzece z powalonymi do niej drzewami? Z ogromną obawą o maksymalnie nieudany wynik wyprawy, wyjmuję Nano Force w wersji Spinn 15 (2,13 m c.w. 2-15 g) z pokrowca. OK. Wizualnie powala na kolana - piękna wędka na smukłym blanku, wykonana w typowo „dragonowskim” stylu - precyzyjnie i z wykorzystaniem klasowego osprzętu Fuji. „Zobaczysz, będzie dobrze!” - woła Waldek zmierzając w stronę rzeki, a ja ruszam za nim na pierwsze w tym roku pstrągowe podchody.