Testerzy relacjonują

Nano Force – moc w szczegółach i całości

SPIS TREŚCI

Autor prezentujący jednego z wielu tego dnia przez siebie złowionych pstrągów. Wędzisko Nano Force 2-15 g, koł. Metal Guide II, niedroga plecionka (nowość) Magnum 4X średnicy 0,10 mm, agrafka Spinn Lock nr 14. Ten pstrąg został złowiony na obrotówkę CM-Classic rozmiar 1 (waga 3 g), nr kat. 12-11. Inny, znacznie większy pstrąg od pokazanego spiął się w holu.
Nie przeszło mi nawet przez myśl, że tak krótki spinning może zdać egzamin podczas łowienia pstrągów w niewielkiej, bystrej rzece. A jednak – ten nieco ponad dwumetrowy kij, przez dwa dni nieustannie zaskakiwał mnie swą lekkością, kompatybilnością i ponadprzeciętną mocą. Ta historia ma jednak swój początek i koniec, stąd pozwolę sobie zacząć i skończyć ją tak, jak należy.

Magnum 4X - na rynku to nowość, a już została świetnie przyjęta przez wędkarzy i handlowców. Jej podstawowa cecha to świetna relacja ceny do jakości. Wysokiej klasy plecionka czterosplotowa charakteryzująca się m.in. gęstym splotem, miękka i gładka, idealnie okrągła w przekroju.Kołowrotek Metal Guide II jest drugim wcieleniem dobrze przyjętego na rynku poprzednika. Dostępny w dwóch wielkościach: FD1020i, FD1030i. Obudowę i rotor wykonano z superduralu, wielotarczowy i bardzo precyzyjny hamulec, 9 kulkowych japońskich łożysk wykonanych ze stali nierdzewnej – to tylko niektóre z cech tego kołowrotka.

Środek słonecznego dnia. Po długiej podróży docieram do Bydgoszczy. To dopiero połowa przewidzianej trasy – dziś musimy przemierzyć jeszcze 200 kilometrów, by dotrzeć nad piękny, pstrągowy odcinek rzeki Łupawy w okolicach Słupska. Mój bagaż nie jest duży – zabrałem swojego Nano Lite XT80C w wersji 2,45 m c.w. 3-14 g, który choć nie grzeszy szybkością, nadrabia tak cenioną przeze mnie kulturą pracy. Gdy jednak, tuż po przywitaniu, Waldek proponuje mi praktyczne zapoznanie się ze spinningiem Dragon Nano Force, zwykła ludzka ciekawość każe mi na moment wyrzec się dotychczasowych nawyków.


 

Spinning idealnie nadaje się do łowienia podczas brodzenia.Element podwójnego zaskoczenia

Pierwszy dzień łowienia. Dolina Łupawy o świcie wita nas przymrozkiem. Malownicze krajobrazy tej niewielkiej rzeczki sprawiają, że mimo fizycznego wyczerpania wracają mi siły. Niezliczona ilość skarp, na których rzeka przez wieki wytyczała swój bieg podczas wezbrań; zwalone do wody spróchniałe drzewa, liczące sobie grube dziesiątki lat uzmysławiają nam, że to jest jedno z tych miejsc, w których natura nie została skażona niszczycielską działalnością człowieka; wymyte głębokie rynny i narzucone piaszczyste muldy – Łupawa co rusz zmienia swój charakter udowadniając, że jej żywioł jest nieprzewidywalny. Od pierwszego wejrzenia zakochuję się w tej rzece, nie mogąc doczekać się zarzucenia wędki i oczywiście pierwszego podebranego pstrąga.

Jest krótki, co niezmiernie ułatwia podebranie ryby ręką lub krótkim (tzw. pstrągowym) podbierakiem.

O wschodzie słońca, gdy tylko pierwsze promienie pozwalają dostrzec wszystko dokładnie, zaczynamy ostateczne przygotowania do łowienia. Zakładamy wodery, dwukrotnie sprawdzamy nasz ekwipunek by upewnić się, że niczego nie zapomnieliśmy, a następnie zabieramy się za montowanie wędek. Z bagażnika Waldek wyciąga spinning i wręcza mi ją z uśmiechem. Z początku stoję jak wryty, a moja twarz wyraża co najmniej 3 rodzaje emocji: zmieszanie, zdziwienie i lekką irytację - złożony w pół kij ledwie sięga mi do pasa. Poważnie mam tym łowić? Przecież ten kij ma ledwie z dwa metry… Jak taki patyk ma sprawdzić się na rzece z powalonymi do niej drzewami? Z ogromną obawą o maksymalnie nieudany wynik wyprawy, wyjmuję Nano Force w wersji Spinn 15 (2,13 m c.w. 2-15 g) z pokrowca. OK. Wizualnie powala na kolana - piękna wędka na smukłym blanku, wykonana w typowo „dragonowskim” stylu - precyzyjnie i z wykorzystaniem klasowego osprzętu Fuji. „Zobaczysz, będzie dobrze!” - woła Waldek zmierzając w stronę rzeki, a ja ruszam za nim na pierwsze w tym roku pstrągowe podchody.


 

Niewielka długość ułatwia pokonywanie (w technice przeskoku) naturalnych przeszkód np. bagienka ulokowanego pod niskimi konarami drzew.

Nie oceniaj po okładce

Co innego pomachać kijem w sklepie, a co innego sprawdzić go w terenie. To konkluzja, którą wyciągnąłem po tej wyprawie i która z pewnością na całe życie zapadnie mi w pamięć. Do Nano Force podpiąłem kołowrotek Metal Guide II z nawiniętą plecionką Magnum 4X o średnicy 0,10 mm. To niezwykle istotne, by kołowrotek dobrze wyważał wędzisko, jest to szczególnie istotne, jeśli korzystamy z tak krótkiego kija. W moim przypadku, balans okazał się wręcz idealny, co przełożyło się bezpośrednio na komfortowe spinningowanie. Pierwsze rzuty oddane z brzegu dały mi ogólny obraz tego wędziska. Krótki blank idealnie sprawdzał się podczas manewrowania pomiędzy zwisającymi na granicy rzeki i brzegu gałęziami oraz pozwalał na oddawanie rzutów z dołu, omijając wszelkie zawady. Pomimo korzystania z drobnych i lekkich przynęt, Nano Force dobrze się ładował i pozwalał posłać je na naprawdę przyzwoite odległości. Prawdziwy potencjał kijaszek pokazał podczas łowienia bezpośrednio z wody, gdy w wartkim nurcie przyszło mi zanurzyć się prawie po pachy. Krótki dolnik umożliwiał wygodne operowanie wędziskiem i nadawanie przynętom pożądanej pracy, a niewielka długość całkowita, po zaledwie kilku minutach rzucania, pozwoliła mi posyłać je z ogromną precyzją w miejsca potencjalnego bytowania pstrągów. Dzięki temu, już w pierwszej godzinie łowienia, miałem okazję zmierzyć się z kilkoma sztukami.

Nano Force 2,13 m idealnie sprawdził się na stanowisku między płożącymi się nad taflą rzeki konarami.

Zapas mocy – nieoceniony

Skłamałbym stwierdzając, że Nano Force to wędzisko uniwersalne. Tak jak w przypadku praktycznie każdej wędki, sprawdzi się w określonych okolicznościach, choć te wymieniać należy zawsze w liczbie mnogiej. Wszystko tak naprawdę zależy przecież od tego, czego od danego kija oczekujemy i w jakich warunkach z niego korzystamy. Szybka akcja Nano Force w połączeniu z dość sztywnym blankiem sprawia, że najlepiej widziałbym go podczas łowienia okoni z łodzi lub kleniowych eskapad na niewielkie, wolno płynące ciurki. A jednak – równie dobrze poradził sobie podczas łowienia walecznych pstrągów w wartkim nurcie Łupawy.
To właśnie tutaj niezastąpiony okazał się ogromny zapas mocy, pozwalający na szybki i możliwie niewyczerpujący dla ryby, siłowy hol spod drugiego brzegu. Przy mocno podkręconym hamulcu kołowrotka, Nano Force błyskawicznie reagował na zachowania holowanych pstrągów, amortyzując ich chaotyczne szarpaniny, świece i imponujące wyskoki-koziołki ponad lustro wody. Kluczowa okazuje się w tym przypadku konstrukcja tego wędziska, która przy dużym obciążeniu, umożliwia pracę blanku praktycznie do samej rękojeści, przy równoczesnym zachowaniu sporej sztywności i siły w części dolnej. W praktyce pozwala to, nie tylko na targnięcie ryby w nurcie, ale również na dość szybkie wyciągnięcie ewentualnego przyłowu w postaci innych drapieżników, o bardziej „treściwych” rozmiarach standardowych.


 

Spinning jest bardzo lekki i poręczny, z dobrą dynamiką, dzięki temu z łatwością manipulowałem nim pozostając w niewygodnej do rzutu pozycji.

Mobilny i kompatybilny

To jednak drugiego dnia naszej wyprawy, gdy zdecydowaliśmy się obłowić nieco niżej położony odcinek rzeki, naprawdę doceniłem niewielką długość tego wędziska. Na pewnym odcinku, Łupawa przybiera prawdziwie dziki charakter i wymusza na wędkarzu nieustanne przedzieranie się przez sięgający samego brzegu gęsty las, porastający dość bagniste tereny. Co rusz, nogami zapadałem się w nich po same kolana, by chwilę później wpaść w gęste zarośla, a następnie przeciskać się pomiędzy drzewami, schodząc w dół kilkunastometrową skarpą. Te kilkadziesiąt centymetrów mniej, w porównaniu z bardziej „standardowymi” w mniemaniu większości wędkarzy wędziskami, pozwoliło mi nie tylko na wygodne i szybkie przemieszczanie się w trudnym terenie, ale również na przedzieranie się przez zarośla bez zbędnej obawy o uszkodzenie kija.
To właśnie na tym odcinku miałem również okazję łowić bezpośrednio z nurtu, pomiędzy zwalonymi do wody, ogromnymi konarami zapewne kilkusetletnich sosen. Idealne miejsca pstrągowe znajdowały się dosłownie kilka metrów ode mnie, na granicy zanurzonych w wodzie gałęzi i szybkiego, głównego nurtu rzeki. Ryby startowały wprost spod konara i atakowały przynętę, gdy ta znajdowała się kilka metrów ode mnie. W tych warunkach, zarówno zacięcie i hol na dłuższym wędzisku byłyby nie tyle wyczynem, co wprost niewykonalne. Nano Force Spinn 15 nie tylko pozwolił mi na zacięcie agresywnie atakujące pstrąga, ale również na jego krótkie, pewne przytrzymanie i wyholowanie.

Dragon-Nano-Force-Spin-18

 CM-Classic to bardzo udane obrotówki, z łatwością można dobrać odpowiedni model do łowienia pstrągów w swoim łowisku.Koniec tej krótkiej przygody z wędką Nano Force jest dla mnie piękny i nieco tragiczny równocześnie. W ciągu niepełnych dwóch dni łowienia, wędzisko to pozwoliło mi wyholować kilkadziesiąt pstrągów w miejscach z pozoru niedostępnych, omijanych przez innych wędkarzy (frekwencję wędkarzy na danym stanowisku można ocenić po ilości śladów butów na brzegu) tylko i wyłącznie ze względu na utrudnione oddawanie rzutów. Już sam fakt owej użyteczności tego kijka w tak ciężkich warunkach sprawił, że po prostu zakochałem się w nim po uszy. I choć każda bajka ma swój szczęśliwy koniec, ostatecznie z Nano Force musiałem się pożegnać, by Waldek mógł prezentować ją innym wędkarzom i przekonywać ich, że dobra wędka wcale nie zaczyna się od 240 czy 270 centymetrów długości.
12-1112-13 / 37-13I skoro już popłynąłem w tej konkluzji, może i dobrze wyszło - to przecież głównie błędne przeświadczenia i niepoparte niczym stwierdzenia nas, wędkarzy, sprawiają, że w dziedzinie tego pięknego hobby znajdujemy się duży krok za resztą Europy. A na tej długiej drodze, jaka nas czeka, krótki i użyteczny w wielu sytuacjach Nano Force jest, według mnie, kierunkowskazem zwróconym we właściwą stronę.

 

Paweł Karwowski
fot. Waldemar Ptak