Testerzy relacjonują

Nano Force – moc w szczegółach i całości - Nie oceniaj po okładce

SPIS TREŚCI

 

Niewielka długość ułatwia pokonywanie (w technice przeskoku) naturalnych przeszkód np. bagienka ulokowanego pod niskimi konarami drzew.

Nie oceniaj po okładce

Co innego pomachać kijem w sklepie, a co innego sprawdzić go w terenie. To konkluzja, którą wyciągnąłem po tej wyprawie i która z pewnością na całe życie zapadnie mi w pamięć. Do Nano Force podpiąłem kołowrotek Metal Guide II z nawiniętą plecionką Magnum 4X o średnicy 0,10 mm. To niezwykle istotne, by kołowrotek dobrze wyważał wędzisko, jest to szczególnie istotne, jeśli korzystamy z tak krótkiego kija. W moim przypadku, balans okazał się wręcz idealny, co przełożyło się bezpośrednio na komfortowe spinningowanie. Pierwsze rzuty oddane z brzegu dały mi ogólny obraz tego wędziska. Krótki blank idealnie sprawdzał się podczas manewrowania pomiędzy zwisającymi na granicy rzeki i brzegu gałęziami oraz pozwalał na oddawanie rzutów z dołu, omijając wszelkie zawady. Pomimo korzystania z drobnych i lekkich przynęt, Nano Force dobrze się ładował i pozwalał posłać je na naprawdę przyzwoite odległości. Prawdziwy potencjał kijaszek pokazał podczas łowienia bezpośrednio z wody, gdy w wartkim nurcie przyszło mi zanurzyć się prawie po pachy. Krótki dolnik umożliwiał wygodne operowanie wędziskiem i nadawanie przynętom pożądanej pracy, a niewielka długość całkowita, po zaledwie kilku minutach rzucania, pozwoliła mi posyłać je z ogromną precyzją w miejsca potencjalnego bytowania pstrągów. Dzięki temu, już w pierwszej godzinie łowienia, miałem okazję zmierzyć się z kilkoma sztukami.

Nano Force 2,13 m idealnie sprawdził się na stanowisku między płożącymi się nad taflą rzeki konarami.

Zapas mocy – nieoceniony

Skłamałbym stwierdzając, że Nano Force to wędzisko uniwersalne. Tak jak w przypadku praktycznie każdej wędki, sprawdzi się w określonych okolicznościach, choć te wymieniać należy zawsze w liczbie mnogiej. Wszystko tak naprawdę zależy przecież od tego, czego od danego kija oczekujemy i w jakich warunkach z niego korzystamy. Szybka akcja Nano Force w połączeniu z dość sztywnym blankiem sprawia, że najlepiej widziałbym go podczas łowienia okoni z łodzi lub kleniowych eskapad na niewielkie, wolno płynące ciurki. A jednak – równie dobrze poradził sobie podczas łowienia walecznych pstrągów w wartkim nurcie Łupawy.
To właśnie tutaj niezastąpiony okazał się ogromny zapas mocy, pozwalający na szybki i możliwie niewyczerpujący dla ryby, siłowy hol spod drugiego brzegu. Przy mocno podkręconym hamulcu kołowrotka, Nano Force błyskawicznie reagował na zachowania holowanych pstrągów, amortyzując ich chaotyczne szarpaniny, świece i imponujące wyskoki-koziołki ponad lustro wody. Kluczowa okazuje się w tym przypadku konstrukcja tego wędziska, która przy dużym obciążeniu, umożliwia pracę blanku praktycznie do samej rękojeści, przy równoczesnym zachowaniu sporej sztywności i siły w części dolnej. W praktyce pozwala to, nie tylko na targnięcie ryby w nurcie, ale również na dość szybkie wyciągnięcie ewentualnego przyłowu w postaci innych drapieżników, o bardziej „treściwych” rozmiarach standardowych.