Testerzy relacjonują

Pożegnanie z czeburaszką

SPIS TREŚCI

Moda na stosowanie czeburaszek dosłownie zawładnęła w ostatnich latach wędkarskim światem. Zaczęło się od zbrojenia za ich pomocą okoniowych i sandaczowych jaskółek, a teraz stosuje się je z powodzeniem nawet podczas połowu kleni. Ja już na początku zeszłego roku postanowiłem ich spróbować, przy zestawach dedykowanych do połowu dużych szczupaków w wodach stojących. Jednak droga do szeroko rozumianej satysfakcji okazała się być wcale nie taka prosta.

Czeburaszka - sposób na każdą rybę?

Z pewnością nie wszyscy z Was zetknęli się już z czeburaszkami, więc pokrótce wyjaśnię, czym tak właściwie one są. Czeburaszki to nic innego jak klasyczne główki jigowe pozbawione haka, czyli ołowiane kule z pionowym wcięciem (przechodzącym na wylot), przez które przekładamy załączony do zestawu drucik, wygięty w kształt spłaszczonej elipsy przypominający klips biurowy. W efekcie otrzymujemy główkę dociążającą z dwoma „oczkami” - z przodu i z tyłu. Do pierwszego mocujemy agrafkę osadzoną na lince lub przyponie, a do drugiego - naszą przynętę, uzbrojoną w hak offsetowy, klasyczny hak spinningowy typu swimbait lub system/dozbrojkę (choć nie jest to wcale regułą). W efekcie, pomiędzy naszą przynętą a główką dociążającą nie ma sztywnego łączenia, co skutkuje rewelacyjnym wręcz sposobem pracy i prowokowaniem do ataku najbardziej ospałych ryb stojących zarówno w toni, jak i przy dnie. Okazuje się ona niezwykle skuteczna w przypadku połowu dosłownie każdego gatunku ryb drapieżnych. Albo i nie…? Chwila, to ostatnie zdanie proszę wykreślić ;)